bł. ks. Józef Kowalski SDB
Gorliwa praca księży salezjanów wśród młodzieży w parafii św. Stanisława Kostki niepokoiła okupacyjne władze niemieckie. 23 maja 1941 roku wieczorem gestapo aresztowało księdza Józefa Kowalskiego i jedenastu innych salezjanów. Aresztowanych zawieziono do więzienia na Montelupich w Krakowie, skąd po miesięcznych torturach wywieziono do obozu w Oświęcimiu.
Ksiądz Józef Kowalski urodził się 13 marca 1911 roku w Siedliskach koło Rzeszowa. Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1922 roku za zgodą rodziców rozpoczął naukę w Zakładzie Salezjańskim im. św. Jana Bosko w Oświęcimiu. Wyróżniał się bystrością umysłu, pilnością oraz duchem apostolskim. Grał na skrzypcach i w orkiestrze dętej, śpiewał w chórze, występował jako aktor w teatrzyku szkolnym. Należał do Towarzystwa Niepokalanej, był przewodniczącym i głównym organizatorem działającego na terenie szkoły Towarzystwa Misyjnego.
Po pięcioletnim pobycie w zakładzie, idąc za głosem powołania wstąpił do nowicjatu salezjańskiego w Czerwińsku, po ukończeniu którego w 1928 roku złożył pierwszą profesję zakonną. Po studiach filozoficznych i teologicznych w Krakowie, 2 maja 1938 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. biskupa Stanisława Rosponda.
Od 30 maja 1938 roku, aż do aresztowania 23 maja 1941 roku wypełniał obowiązki sekretarza ks. inspektora Adama Cieślara oraz angażował się w pracę duszpasterską w parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach. Głosił kazania i konferencje, spowiadał, prowadził chór młodzieży męskiej, uczył kleryków śpiewu gregoriańskiego, organizował spotkania religijne i sportowe dla zaniedbanych chłopców.
Siłę i moc do wytrwania w dobru i znoszenia różnych prześladowań ksiądz Józef czerpał z głębokiej wiary oraz nabożeństwa Eucharystycznego i maryjnego, których był żarliwym apostołem również w tragicznych warunkach życia obozowego. W tajemnicy na strychach lub w piwnicy 25 bloku odprawiał Msze św. i przewodniczył innym modlitwom. Roznosił też po blokach Komunię świętą dla więźniów. Ksiądz Józef, którego hasłem było cierpieć i być wzgardzonym nie załamał się w niezmierzonym oceanie obozowego cierpienia.
Wspomnienia współwięźniów
Naoczny świadek, współwięzień ksiądz Konrad Szweda podkreśla, że ksiądz Józef zachował w obozie godność człowieka i kapłana i potrafił być sobą, pomagał innym choć był za to bity i jako gorliwy kapłan, mimo surowego zakazu, rozgrzeszał konających, dodawał otuchy zrezygnowanym, pocieszał załamanych. A inny współwięzień – ksiądz Stanisław Garecki – napisał: Ksiądz Józef Kowalski do obozu śmierci, w którym (jak mówili kapo) nie ma Boga, potrafił współwięźniom przynosić Boga.
31 maja 1942 roku po obozie rozeszła się wiadomość, że księża zostaną przewiezieni do obozu w Dachau, gdzie były większe szanse przetrwania. W ostatnich godzinach przed wyjazdem oficer raportowy Palitzch wykluczył z tej grupy księdza Kowalskiego, ponieważ pomimo jego rozkazu nie podeptał swojego różańca. Za karę wcielono go do karnej kompanii, gdzie doznał kolejnych szykan i upokorzeń.
Męczeństwo
3 lipca 1942 roku podczas kopania rowu kapo znęcali się nad księdzem Józefem. Dla zabawy zrzucili go z wysokiego nasypu do głębokiego, bagnistego dołu. Po chwili wyciągnęli go, od stóp do głowy ubrudzonego lepkim błotem i bijąc kijem zaprowadzili do beczki, z której kazali mu wygłosić kazanie. Ksiądz Józef nie wygłosił kazania, ale ukląkł na beczce i odmówił: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Pod Twoją Obronę i Witaj Królowo. Słowa modlitwy, szczególnie Ojcze nasz zrobiły na wszystkich bardzo głębokie wrażenie. Zbity, zmaltretowany, ale niezałamany ksiądz Józef Kowalski z trudem powrócił na swój blok, gdzie ostatnie chwile życia spędził z Zygmuntem Kolankowskim.
Według Zygmunta Kolankowskiego po wieczornym apelu ksiądz Józef modlił się na obozowej pryczy, a potem rzekł do niego: Klęknij i módl się ze mną za tych, którzy nas prześladują. Niedługo po odmówionej modlitwie na salę wszedł kapo i kazał księdzu Kowalskiemu pójść za sobą. Ksiądz Józef Kowalski wiedząc, że to jego ostatnia droga, oddał koledze z pryczy swoją kromkę chleba i poprosił współwięźniów o modlitwę. Przed śmiercią oprawcy swoją ofiarę raz jeszcze w okrutny sposób pobili.. Traktując w nieludzki sposób niewinnego kapłana chcieli go dodatkowo poniżyć i upodlić. Zadali mu śmierć topiąc go w fekaliach.
Święty salezjanin
Karol Wojtyła znał księdza Kowalskiego osobiście z czasów, gdy mieszkał na terenie salezjańskiej parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach w Krakowie. 13 czerwca 1999 roku jako Papież Jan Paweł II podczas uroczystej Mszy świętej na p1acu Józefa Piłsudskiego w Warszawie, zaliczył księdza Józefa Kowalskiego w poczet 108 błogosławionych męczenników Kościoła Katolickiego z czasów II wojny światowej.
Autor: ks. Jan Krawiec SDB
Źródło: Magazyn Salezjański Don BOSCO (9-10/2001)